Kontynuując wątek korzystnego dla nas wyroku wydanego w szczecińskim sądzie, publikuję wyjątki z artykułu opublikowanego na www.tvp.info.
Bank nie może żądać spłaty kredytu po narzuconym przez siebie kursie franka.
Sąd Okręgowy w Szczecinie orzekł, że bank wypowiadając umowę nie może przeliczać wartości kredytu według dowolnie ustalonego przez siebie kursu franka. – W konsekwencji bank musi na nowo określić swoje roszczenia – powiedział Tomasz Szaj, rzecznik prasowy sądu.
Sprawa dotyczy kobiety, która w 2007 roku wzięła kredyt mieszkaniowy we frakach szwajcarskich. W przeliczeniu na złotówki było to ok. 300 tysięcy złotych. W 2011 roku z powodów osobistych kobieta przestała spłacać zaciągnięte w banku zobowiązanie. Dwa lata później bank wymówił jej umowę kredytową i wystawił bankowy tytuł egzekucyjny. Kobieta miała spłacić dług w przeliczeniu po aktualnym kursie franka obowiązującym w banku. Komornik wystąpił z wezwaniem do zapłaty, na kwotę 450 tysięcy złotych.
15 maja 2014 r. sprawa z powództwa kobiety trafiła do Sądu Okręgowego w Szczecinie. 7 listopada zapadł wyrok pomyślny dla kredytobiorczyni – sąd uznał, że niedopuszczalne jest takie postanowienie umowne, które pozwala na dowolne kształtowanie kursu, po którym przeliczana jest spłata kredytu.
Jednocześnie wymiar sprawiedliwości nie zasądził kwoty, ani sposobu, w jaki kobieta ma spłacić zadłużenie. Na wyrzucone z umowy zapisy, zgodnie z prawem, nie mogą wejść inne, które jednoznacznie określiłyby, jak wyliczyć spłatę. Tę kwestię sąd pozostawia bankowi. – W konsekwencji nie może się teraz toczyć egzekucja komornicza, a bank musi na nowo określić swoje roszczenia – powiedział Tomasz Szaj, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Szczecinie.
Jak dodał rzecznik, sąd uznał dopuszczalność denominowania kredytów (udzielania kredytów w walucie – przyp. red.) we frankach szwajcarskich. Uznał jednocześnie, że kurs, po którym ma być przeliczana i spłata i wypłata kredytu, musi być uzależniany od „obiektywnych zdarzeń rynkowych”. – Nie może być tak, że bank w dowolny sposób kształtuje sobie kurs – podkreślił Szaj.
– Dla mojej klientki wyrok ten oznacza tyle, że roszczenie banku, liczone jako różnica między wartością franka szwajcarskiego obecnie, a wartością franka z chwili zaciągnięcia kredytu nie istnieje – tłumaczył w rozmowie z TVP Radosław Górski, radca prawny reprezentujący powódkę. – Bank nie ma prawa żądania zapłaty należności wynikającej z różnicy kursowej – tłumaczył.
– Niedozwolone zapisy wypadły z umowy i nie mogą być używane przy wyliczaniu należności banku. To ma ogromne znaczenie dla mojego klienta, ponieważ jego zadłużenie znacząco wzrosło w związku z zastosowaniem właśnie tych niedozwolonych zapisów – dodał Górski.
Piotr Barcz, którego kancelaria razem z kancelarią Górskiego zajmowała się sprawą podkreślił, że „roszczenia dotyczyły ogólnie przewalutowywania kredytu, według dowolnej wartości kursu franka”.
Zgodnie z wyrokiem sądu, bank nie może ustalać kursu franka według dowolnych kryteriów. – Kredyt powinien zostać spłacony w walucie, w której został zaciągnięty, czyli w złotych polskich, oczywiście z uwzględnieniem oprocentowania, które wynika z umowy – wyjaśnił.
Barcz pytany o to, czy orzeczenie sądu może być nadzieją dla rzeszy Polaków, spłacających kredyty hipoteczne po niekorzystnym dla siebie kursie, odpowiedział: – Oczywiście, ten wyrok pokazuje, że jest to możliwe i nie dotyczy to wyłącznie osób, które straciły majątek, czy go tracą, a również osób, które spłacają kredyt regularnie.