Porażka „frankowców” na Węgrzech

Porażka osób posiadających kredyty w walutach obcych na Węgrzech jest potwierdzeniem słuszności naszej oceny sytuacji i tego, że nasza argumentacja i pozew są dobrane właściwie.

Węgierski Sąd Najwyższy orzekł, że kredyty spłacane w walutach obcych nie mogą zostać zwolnione z konsekwencji zmiany kursu walutowego.
Udzielanie kredytów w walutach obcych nie naruszało prawa, ani dobrych obyczajów wobec kredytobiorców.
Główny argument: lepszy (tańszy) kredyt – większe ryzyko.
Ryzyko walutowe w kredycie nie oznacza, zdaniem sądu, że postępowanie banku trzeba uznać za nieetyczne.
Sąd Najwyższy zasugerował sądom niższych instancji, by spory dotyczące umów o kredyty walutowe rozstrzygano w sposób, który utrzymuje w mocy umowy, eliminując z nich zapisy, niezgodne z prawem.
Sąd nie podzielił opinii węgierskich stowarzyszeń konsumentów, że kredyty frankowe były udzielane w złej wierze.

Tyle o wyroku, jego pisemne uzasadnienie będzie pewnie w Polsce znane za kilkanaście dni.

Teoretycznie to zła informacja.
Dla nas jednak dobra. Świadczy o tym, że w naszym pozwie obraliśmy poprawną drogę i argumentację.
Idziemy drogą sugerowaną przez węgierski SN – dążymy do utrzymania umowy i wykreślenia z niej nielegalnych (wpisanych przez UOKiK do rejestru klauzul niedozwolonych) punktów.

Jak wspominałem w artykule Uzasadnienie podstaw pozwu – nie jesteśmy Tomaszem S. obca jest nam argumentacja Stowarzyszenia Pro Futuris utworzonego przez Tomasza S. (podobna do sprawy z Węgier). Nie uważamy by ta droga miała jakąkolwiek przyszłość w sporach z bankami.

Podpisując umowy wiedzieliśmy na co się decydujemy.
Nie wiedzieliśmy tylko, że banki będą rozliczać się z nami po kursach ustalanych według własnego widzimisię.
To samo zauważył UOKiK. Stwierdził, że tak nie wolno i teraz uzyskanie odszkodowania jest naszym prawem.

Skomentuj

Strona używa plików cookie. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na zapisywanie plików cookie na urządzeniu użytkownika w zależności od konfiguracji przeglądarki. [ więcej ]