Kredyty CHF – banki nie kupują i nie sprzedają walut

Istotna wiedza, że bank udzielając kredytu w CHF nie kupuje i nie sprzedaje waluty, że jest to tylko operacja księgowa, a różnica kursów (spread) stanowi czysty dochód banku, dotarła do sądów i zaistniała w wyrokach.

Stanowi to też wyjaśnienie dlaczego, gdy frank stał najniżej w historii banki udzielały kredytów na potęgę, a teraz gdy frank jest wysoko i wydawać się by mogło, że jest bezpieczny, bo wyżej nie pójdzie, to uzyskanie kredytu walutowego jest praktycznie niemożliwe.

Sprawa jest prosta, teraz nie ma specjalnego zarobku. Zysk był gwarantowany, gdy frank leciał do 2zł.

Tym samym bajki o upadku systemu bankowego KNF może odłożyć na regał.
Tak samo jak swoje rekomendacje S, które mydlą wyłącznie oczy opinii publicznej.

Wyrok o którym pisałem wyżej to sprawa BRE:

Trzeba przy tym pamiętać, iż w przypadku umowy, której wzorzec jest badany w sprawie niniejszej, nie dochodzi do faktycznego zakupu przez bank waluty i jej sprzedaży klientowi dokonującemu spłaty raty – tak jak twierdzi to pozwany [bank]. Kwota kredytu udzielana jest bowiem w złotych polskich i spłata następuje również w tej walucie. Natomiast wartość franka szwajcarskiego przyjęta jest jedynie jako wskaźnik waloryzacji poszczególnych rat podlegających spłacie. Oznacza to, iż wszelkie operacje wykonywane są jedynie „na papierze”, dla celów księgowych, natomiast do faktycznego transferu wartości dewizowych w którąkolwiek stronę nie dochodzi. W efekcie różnica pomiędzy kursem zakupu danej waluty a kursem sprzedaży tej waluty przez bank, ustalanych wyłącznie przez pozwanego, stanowi jego czysty dochód, zwiększający dodatkowo koszty kredytu dla klienta. W tym mechanizmie należy więc dostrzec sprzeczność postanowienia z dobrymi obyczajami i rażące naruszenie interesów konsumenta, który nie ma nawet możliwości uprzedniej oceny własnej sytuacji.

http://orzeczenia.waw.sa.gov.pl/content/$N/154500000003003_VI_ACa_000441_2013_Uz_2013-05-07_001

5 komentarzy

  1. Marcin

    Nie do końca chyba tak jest. Nie jestem bankowcem, ale… gdyby tak było, banki pożyczałyby nam złotowki stosując niezwykle niskie oprocentowanie. Bank więc musi opierać kredyt o instrument powiązany z frankiem… nie wiem czy jest to bezpośredni zakup waluty… jednak chyba nie można przyjąć, że to po prostu kredyt złotowkowy z trochę innym sposobem naliczania rat.

    Swoje rozumowanie przedstawiłem w pełni we wpisie Skąd pieniądze na kredyty dla nabitych

  2. piotrwk (Autor)

    Obaj mamy rację.
    Bank wypłaca nam złotówki i przyjmuje złotówki. Nigdzie nie ma zapisu, że musi do tego kupować/sprzedawać CHF na rynku międzybankowym.
    Ale to (prawdopodobnie) robi, dla swojego bezpieczeństwa – pamiętacie jak CHF był po 2.00PLN, bank był wtedy zapewne mocno zabezpieczony.
    Teraz, po osłabieniu złotego, pewnie też kupuje (a raczej sprzedaje, bo kredytów w walutach już się nie udziela), ale duuużo mniej.
    A że to tego kreując pieniądze… no tak to sobie wymyślili, nic na to nie poradzimy. I tak mamy współczynnik kreacji 11-sto krotnie mniejszy niż w USA :-)
    Pamiętaj jednak, że ten mechanizm kreacji pieniądza napędza gospodarkę od lat 30-tych. Bez tego świat byłby ze 40 lat do tyłu z rozwojem gospodarczym. Ma niestety pewien poziom wysycenia, którego symptomem jest aktualny kryzys, ale jak dotąd dobrze się sprawdzał. Wymyślenie nowego pewnie trochę zajmie.

  3. Satello

    O ile wiem, w USA bank kreując wirtualny pieniądz musi odprowadzić do obowiązkowej rezerwy, czyli musi faktycznie posiadać, 10% kreowanych pieniędzy.
    W Polsce, co potwierdziłem zasięgają języka w KNF, ta sama rezerwa cząstkowa wynosi 3,5%!
    Wyobraźmy sobie teraz sumę wszystkich kredytów walutowych udzielonych przez różne banki na podstawie wadliwych umów, tzn. zawierających abuzywne zapisy, wyobraźmy sobie, że sądy uznają roszczenia wszystkich klientów, którzy zawarli takie umowy…

  4. piotrwk (Autor)

    A ja Ci może odpowiem tak, cytatami:
    „Zysk netto grupy B. Millennium w III kwartale 2013 roku wzrósł do 138,5 mln…”
    „Skonsolidowany zysk netto za dziewięć miesięcy 2013 roku wyniósł 392,8 mln zł, czyli wzrósł 13,4 proc. rdr.”
    „Bank Millennium zakłada, że w 2014 roku zysk netto jaki osiągnie, będzie wyższy od zysku za 2013 rok – poinformował Joao Bras Jorge, prezes banku.”

    Więc jeśli zysk w tym roku to będzie około 550mln, a w przyszłym roku powiedzmy 600mln, to myślę, że nawet jak się 10.000 osób zwróci przeciwko bankowi, to mu się duża krzywda nie stanie.
    A pamiętaj, że Bank wiedząc że przegra, ma 5-7 lat na odkładanie środków na odszkodowania.
    No i my przez kolejne 20-30 lat będziemy go nadal zasilać naszymi kredytami.

  5. kaelpl

    @Marcin – ten instrument powiązany z frankiem o którym piszesz jest niesamowicie wyrafinowany ;-)

    Cytat: [Bank] kupuje [walutę] się o ósmej rano, a po piętnastej sprzedaje. I już w nocy franków się nie ma. Po prostu.

    Pisze o tym J.K. Bielecki były premier i wieloletni prezez Banku Pekao: http://wyborcza.pl/magazyn/1,137946,15976928,Jak_kusi_kasa__Spowiedz_liberala.html

Skomentuj

Strona używa plików cookie. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na zapisywanie plików cookie na urządzeniu użytkownika w zależności od konfiguracji przeglądarki. [ więcej ]